wtorek, 1 grudnia 2015

Chapter 3

            – Ta dziewczyna doprowadza mnie do szału! – warknęłam, siadając obok Jamesa na kanapie. Sączyłam już trzeciego drinka, a wciąż czułam się trzeźwa. Zbyt trzeźwa, by znosić towarzystwo Caroline, która zdawała się cudownie tutaj czuć, zupełnie jakby była u siebie w domu.
            Rozmawiała chyba z każdym możliwym chłopakiem. Nie byłam jednak pewna, czy na rozmowach poprzestawała. Pokręciłam głową, chcąc pozbyć się tych nieprzyjemnych myśli. Chciałam cieszyć się jedną z ostatnich imprez w tym towarzystwie, którego będzie mi bardzo brakowało.
            – Wrzuć na luz, Megan. To impreza, spróbuj się dobrze bawić – powiedział James, czochrając mi włosy na głowie. Fuknęłam pod nosem i uderzyłam go pięścią w bok brzucha, powodując u niego wybuch śmiechu.
            – Masz rację – odpowiedziałam po chwili namysłu, wstając z miejsca i ruszając na ogród, gdzie toczyła się największa impreza. Nie mogłam pozwolić, aby obecność Caroline odebrała mi całą radość z zabawy.
            Po drodze dokończyłam drinka i chwyciłam następnego. Usiadłam na bujanej huśtawce ustawionej pod płotem, przyglądając się z delikatnym uśmiechem wszystkim znajomym ze szkoły. To wszystko, imprezy, atmosfera, było takie znajome i stałe. I niebawem, tak zupełnie nagle miało to zniknąć z mojego życia bezpowrotnie. I to mnie smuciło.
            – Mogę się przysiąść? – Usłyszałam nad sobą znajomy głos.
            Uśmiechnęłam się na widok Finna i pokiwałam głową. Chodziliśmy razem na większość zajęć i często przesiadywaliśmy razem w bibliotece, dyskutując o literackich bohaterach, ponieważ oboje byliśmy zapalonymi czytelnikami. Ale w sumie poza szkołą, nie spotkaliśmy się ani razu. Dlatego też nie byłam pewna, czy mogę go nazywać przyjacielem. Był miły i dobrze mi się z nim rozmawiało, ale tak poza tym, prawie go nie znałam.
            – Nad czym tak intensywnie myślałaś? – zagadnął.
            – Z zaskoczeniem stwierdziłam, że będzie mi brakowało tego wszystkiego – powiedziałam, wskazując dłonią na zebranych, pijanych ludzi. – To fakt, że liceum często bywa gówniane, ale jednak to jest czas, kiedy najbardziej się zmieniamy. Kiedy kształtują się nasze osobowości i tak dalej. Ale jednocześnie wciąż pozostajemy dzieciakami. Teraz to się zmieni. Studia, samodzielne życie… To mnie jednocześnie przeraża i intryguje. Wiesz co mam na myśli? – spytałam, zerkając na niego z ukosa.
            – Tak, myślę dokładnie tak samo – zaśmiał się. – Więc… Jak tam sprawa z Duke? Dostałaś stypendium sportowe?
            – Wciąż jeszcze nie otrzymałam listu z informacją o przyjęciu, ale tak, stypendium zostało mi przyznane – powiedziałam, uśmiechając się szeroko. Mimo, że minęły od tego ponad dwa tygodnie, wciąż ogromnie się z tego powodu cieszyłam. To, tak naprawdę była moja przepustka na studia. Dotychczas największą przeszkodą były pieniądze. A okazało się, że dzięki sukcesom w lekkoatletyce, nie muszę się o to martwić.
            – Zasłużyłaś na to jak nikt inny, Megan.
            Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i pokiwałam głową z wdzięcznością.
            – Dzięki Finn, miło mi, że tak uważasz.
            Między nami zapadła długa, jednak wcale nie krępująca cisza. W końcu Finn ponownie ją przerwał. Wyraźnie wyglądał, jakby bardzo chciał coś powiedzieć.
            – Mogę cię o coś spytać?
            – Pewnie – powiedziałam ze śmiechem, odgarniając kosmyk włosów za ucho.
            – Czy jest szansa  żebyś wybrała się ze mną na kawę, czy coś? Wiem, że niedługo wszyscy rozjadą się we własne strony, ale zanim to się wydarzy, chciałbym spędzić z tobą trochę czasu. W sumie to nie mieliśmy okazji się poznać tak naprawdę – powiedział, pocierając kark w zakłopotaniu. Zaśmiałam się pod nosem, przypominając sobie, że myślałam dokładnie o tym samym dosłownie kilka minut temu.
            – Oczywiście, byłoby super – odpowiedziałam, wywołując uśmiech na jego twarzy, co ukazało urocze dołeczki w jego policzkach.


            Następnego dnia obudziłam się na kanapie w salonie w domu Theo. Podniosłam się do pozycji siedzącej, jęcząc pod nosem, ponieważ od razu zostałam zaatakowana przez jasne promienie słoneczne. Do moich uszu dochodziły odgłosy krzątaniny w kuchni, więc przeciągając się, wstałam i ruszyłam w tamtym kierunku.
            – Dom przetrwał? – spytałam, widząc Theo wrzucającego śmieci do dużego worka.
            – Powiedzmy. Jeśli można to nazwać zarzyganą ścianą w łazience i stłuczonym wazonem mamy, to owszem – powiedział, jednak na jego usta cisnął się uśmiech, rozjaśniający skacowaną twarz.
            – Nie wydajesz się tym zbytnio przejęty – zauważyłam, po czym chwyciłam banana i spytałam: - Mogę?
            – Pewnie – kiwnął głową. – Cóż, to dlatego, że wczorajszy wieczór okazał się dla mnie bardzo udany – powiedział z tajemniczym uśmiechem, bardzo dla niego charakterystycznym.
Otóż Theo był typowym szkolnym łamaczem damskich serc. Jego ego osiągało niebywałe rozmiary i chwilami uważał się za ósmy cud świata, będąc święcie przekonanym, że żadna dziewczyna nie może się mu oprzeć. Ale fakt faktem, miał powody, aby tak uważać, ponieważ Bóg nie poskąpił mu urody, uroku osobistego, ani idealnej budowy ciała. Dlatego też doskonale rozumiałam, że dziewczyny lgnęły do niego jak magnes, tym bardziej, że mnie też się to zdarzyło. Jednak nasza wspólna historia była bardzo krótka i oboje stwierdziliśmy, że nic do siebie nie czujemy. Dzięki temu, że rozwiązaliśmy to w ten sposób, mogliśmy pozostać przyjaciółmi.
            – Niech zgadnę… Skoro było tak ciekawie, to pewnie znalazły się dwie dziewczyny, które były tobą tak zauroczone, że się pobiły, czy coś w tym stylu – zironizowałam,  na co chłopak spojrzał na mnie swym miażdżącym spojrzeniem.
            – I tu cię zaskoczę. Wczoraj wydarzyło się coś, co nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło. Poznałem dziewczynę, która była odporna na mój urok osobisty. Nic nie działało, dosłownie nic! – powiedział oburzony, wywołując u mnie wybuch śmiechu,
            – W takim razie koniecznie muszę ją poznać i pogratulować.
            – Udało mi się z nią trochę porozmawiać, ale nic więcej. Jak łatwo się domyślić, zaintrygowała mnie, nawet bardzo. Bo tego jeszcze nie było. A ja lubię wyzwania – poruszył zabawnie brwiami.
            Westchnęłam ciężko, kręcąc z politowaniem głową.
            – Dorośnij, Theo. Skoro dziewczyna tak zareagowała, to znaczy, że nie jest w twoim typie, ani ty nie jesteś w jej. Nie sprowadzaj jej na złą drogę – mruknęłam, patrząc na niego ostrzegawczym wzrokiem.
            – Właśnie wręcz przeciwnie! Jest dokładnie w moim typie – stwierdził uparcie, patrząc na mnie z uwagą. – A ja jestem w każdego typie.
Wywróciłam oczami i opadając na krzesło przy stole, w geście kapitulacji. Theo uśmiechnął się z satysfakcją.           
            – Dajcie mi wody – usłyszeliśmy zachrypnięty głos osoby stojącej w progu kuchni. Oboje spojrzeliśmy Jamesa, którego włosy były w nieładzie, a na szyi dwa, ciemnoróżowe ślady. Zmarszczyłam na ten widok brwi, a Theo zagwizdał z podziwem.
            – Chyba ktoś tu wczoraj poszalał – stwierdził.
            James zatrzymał się, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
            – O tak, prawiczek James poszedł w zapomnienie, moi drodzy – ogłosił uroczystym tonem, wywołując wybuch śmiechu u ciemnoskórego przyjaciela, z którym następnie przybił męską piątkę.
– Kim była ta szczęściara? – spytał, przerywając sprzątanie i podając mu wodę. James usiadł naprzeciwko mnie i uśmiechnął się z zakłopotaniem.
            – Caroline – przyznał, zerkając na mnie niepewnie.
            Prawdopodobnie, gdybym stała, cofnęła bym się o kilka kroków do tyłu, lub upadła na ziemię z wrażenia. Nie chodziło o fakt, że James przestał być prawiczkiem, to była tylko kwestia czasu, lecz o fakt, że tą dziewczyną była Caroline.
            – Powiedz mi, że żartujesz – mruknęłam, patrząc na niego z powagą.
            James wzruszył ramionami, drapiąc się po głowie, unikając mojego spojrzenia.
            – Boże, to jakiś cyrk – fuknęłam pod nosem, wstając z krzesła.
            – Megan, dlaczego w ogóle jesteś zła? – spytał zdezorientowany.
            – Naprawdę pytasz? – warknęłam. – Uprawiałeś seks z moją kuzynką! Która w dodatku jest młodsza! Nie wspominając o tym, że jest skończoną suką – krzyknęłam, wznosząc ramiona w geście frustracji. – Naprawdę nie dostrzegasz, jak fałszywa jest ta dziewczyna? Myślałam, że stać cię na kogoś lepszego, że nie prześpisz się z przypadkową dziewczyną, byleby mieć to z głowy – powiedziałam już ciszej, nie kryjąc rozczarowania, jakie poczułam.
            James zacisnął usta i zmrużył oczy.
            – Od kiedy to ty prawisz mi na ten temat morały? – zapytał ze złością w głosie, wypominając mi to, co zrobiłam pod koniec tego roku szkolnego z moim byłym chłopakiem, Robertem.
To on był moim pierwszym i już zawsze będę tego żałowała. Ponieważ już wtedy wiedziałam, że go nie kocham. Na dobrą sprawę, nigdy nic do niego nie czułam. Byliśmy razem, bo to było wygodne. Opowiedziałam o tym Jamesowi, mówiąc mu, aby nie powtarzał mojego błędu. Że ten pierwszy raz powinien być z kimś, kogo darzy się prawdziwym uczuciem.
            – Nie powiedziałam ci tego, abyś mógł to wykorzystać przeciwko mnie – syknęłam, czując jak łzy gniewu napływają mi do oczu. – Albo jesteś jeszcze pijany, albo poprzestawiało ci się w głowie, James – powiedziałam z powagą, patrząc na niego z obrzydzeniem.
            Nie mówiąc już nic więcej, szybkim krokiem skierowałam się do salonu, jednak usłyszałam za sobą krzyk Jamesa:
            – O tak! Najlepiej odejść i zakończyć rozmowę w najbardziej dogodnym dla ciebie momencie!
            Fuknęłam pod nosem, zrzucając ze złością poduszki z kanapy. Przeczesałam dłońmi włosy i zaklęłam. Nie miałam pojęcia, co było nie tak z wszystkimi chłopakami, że byli oni tacy niedojrzali.
            Mimo ogromnej złości jaką odczuwałam, potęgowała ona jednak uczucie rozczarowania zachowaniem Jamesa. Naprawdę sądziłam, że podejdzie on inaczej do tej sprawy. Że nie zrobi tego tylko dlatego, że koledzy to już robili.
            Najwyraźniej się myliłam.

            – Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że będziesz chciała spotkać się tak szybko – powiedział Finn, zajmując miejsce na huśtawce obok.
            – Wybacz, po prostu czułam, ze muszę z kimś porozmawiać. Z kimś normalnym – mruknęłam, opierając głowę o chłodny łańcuch.
            – Nie przepraszaj! Oczywiście nie mam ci za złe – powiedział uspokajającym tonem. – Tak w ogóle, to co jest z tymi huśtawkami? – zapytał z rozbawieniem, nawiązując do tego, że nasza wczorajsza rozmowa również odbyła się w takim miejscu.
            Zaśmiałam się pod nosem i odepchnęłam nogami od ziemi, wprawiając huśtawkę w delikatny ruch.
            – Nie wiem. Chyba próbuję się trzymać bycia dzieckiem, jeszcze chociaż przez te kilka tygodni, zanim będę musiała zacząć życie na własną rękę na uczelni. Wiesz o co mi chodzi? – spytałam, czując, że znów dopada mnie melancholijny nastrój i zaczynam brzmieć jak przewrażliwiona idiotka. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Jeszcze kilka tygodni temu byłam zachwycona perspektywą wyjazdu, życiem na własną rękę i nieskończonymi możliwościami. A teraz nagle byłam przerażona na myśl o tym.
            – Tak. Myślę, że to zrozumiałe – stwierdził po chwili. – Każdy radzi sobie z tym na swój sposób.
            Słysząc jego słowa, przestałam się czuć niezręcznie. Ale nie mogłam nic poradzić na to, że od zawsze bardzo przywiązywałam się do ludzi i do miejsc.
            Spojrzałam na błękitne niebo, czując ciepłe promienie sierpniowego słońca przebijającego się przez liście drzew. Między nami panowała przyjemna cisza, przerywana jedynie ćwierkaniem ptaków i odległymi krzykami dzieci pogrążonych w zabawie.
            – Dlaczego mam wrażenie, że chcesz o czymś porozmawiać? – zapytał nagle, mocno zaskakując mnie tym pytaniem oraz tym, jak bardzo łatwo mnie przejrzał.
            – Cóż, bo to prawda – parsknęłam, spuszczając wzrok na swoje kolana. – Pokłóciłam się dzisiaj z Jamesem, bo zachował się jak palant. Przyjechała moja kuzynka i oni… Ech, no po prostu nie popieram tego za bardzo – mruknęłam. – W sumie zaczęło się od tego, później powiedzieliśmy oboje o kilka słów za dużo no i zrobiło się nieprzyjemnie – westchnęłam ciężko, czując ogarniający mnie smutek. Nienawidziłam się z nim kłócić, ale najbardziej nienawidziłam tego milczenia, które po tym następowało.
            – James i twoja kuzynka? – spytał z niesmakiem. – Nie dziwię się, że się wkurzyłaś. To trochę… Dziwne.
            – No co ty nie powiesz – mruknęłam, kopiąc ze złością kamyk leżący na piasku.
            – Jak dla mnie James od zawsze miał w sobie coś z idioty. Sama dobrze wiesz, że go nie lubię – powiedział szczerze, wzruszając ramionami. Nie miałam zamiaru stawać w obronie przyjaciela, ponieważ doskonale rozumiałam, dlaczego Finn ma o nim taką opinię.
            Niecałe dwa lata temu James umawiał się z siostrą Finna. Na początku wszystko było cudownie, Chloe była w nim zakochana po uszy. Ale muszę zaznaczyć, że James przechodził wtedy przez okres buntu i stał się typowym złym chłopcem, łamiącym dziewczynom serca. Ogólnie był wtedy osobą, z którą nie miałam ochoty się przyjaźnić. To właśnie wtedy nasza relacja przeżyła największy kryzys. Musiałam podjąć drastyczne kroki, aby zmusić Jamesa do zmiany swojego zachowania. Jednak zanim mi się to udało, zdążył on złamać serca kilku dziewczyn, w dość bolesny sposób. Jedną z nich była właśnie Chloe.
            Nigdy nie do końca rozumiałam, jak to się stało, że oni byli razem. Wydawali się być od siebie zupełnie inni. Ona była uroczą, nieśmiałą osobą, zawsze pilną uczennicą. Zdawali się być od siebie zupełnie inni. Ale jakimś dziwnym zrządzeniem losu, znaleźli wspólny język i ciągnęło ich ku sobie. Jak łatwo się domyślić, gdy James z nią zerwał, sytuacja zrobiła się bardzo nieprzyjemna. Chloe bardzo to przeżyła, a Finn, jako jej brat bliźniak, dla którego ona była najważniejsza na świecie, nie mógł na to pozwolić. Załatwił tą sprawę w typowy dla chłopaków sposób. Wszczął bójkę, w wyniku której oboje wylądowali u dyrektora i mieli przez to spore problemy. Od tego czasu jednak okazują wyraźną niechęć wobec siebie. Można powiedzieć, że pomiędzy nimi trwa zimna wojna. I tak było od ponad roku.
            – Doskonale wiem, że go nie lubisz. Ale mnie jest ciężko spojrzeć na niego tak, jak ty go widzisz – przyznałam wzdychając. – On jest dla mnie jak rodzina i tego nie zmienię – zaśmiałam się. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się smutno: – Ale dość o tym, nie chcę żeby to wyglądało tak, że spotkałam się z tobą tylko dlatego.
            – Nie mam nic przeciwko, ale skoro tak… - zamilkł na chwilę, po czym podniósł się z huśtawki i stanął przede mną z przebiegłym uśmiechem na ustach: – Skoro chcesz poczuć się jak dziecko, zanim wkroczysz w dorosły świat, zabieram cię do miejsca, które niegdyś odwiedzałem bardzo często razem z rodzicami i Chloe. Dostaniesz taką porcję lodów z ogromną ilością bitej śmietany, że jestem przekonany, że nie zdołasz tego zjeść – powiedział wyzywającym tonem.
            Otworzyłam usta z udawanym oburzeniem i dziarsko stanęłam na nogi, unosząc jedną brew i odpowiadając na wyzwanie:
            – Taki jesteś pewien? To się przekonasz, że akurat w zajadaniu się słodyczami jestem niepokonana – mruknęłam, wywołując swoimi słowami śmiech u nas obojga.


No to witamy grudzień nowym rozdziałem. Jak wrażenia? Spodziewaliście, się, że taki drań z tego Jamesa? Z niecierpliwością czekam na wasze opinie.   Do napisania, całusy! x

17 komentarzy:

  1. Cześć :)

    Mnie też Caroline wkurza od poprzedniego rozdziału swoim jestestwem.
    Finn jest taki uroczy :) Spokojny, inteligentny - takich chłopaków się lubi. Ale czy wchodzi w coś więcej? Nie wiem.
    Jestem pewna, że tą dziewczyną odporną na Theo jest Caroline.
    Że co ja proszę?! Okay, rozumiem, akurat wątek z rozdziewiczaniem jest podobny do LR, ale cholera jasna, z nią?! Boże, dlaczego???
    Kawa z kolegą po kłótni z przyjacielem - bo trzeba mieć własny sposób na ochłonięcie. Widać, że Finn może awansować, za wcześnie na proroctwa.
    Właściwie nie mogę powiedzieć o Jamiesie, że jest draniem, bo właściwie nikogo nie skrzywdził, a jedynie przespał się z osobą, z którą zdaniem przyjaciółki nie powinien. Ot tyle. Nie pochwalam, ale sam dokonał wyboru, sam więc poniesie wszelkie konsekwencje.

    Czekam na nn ^^
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, podoba mi sie, ale to jest jednak zbyt podobne do Love Rosie... Chwaleni się jamesa, ze nie jest juz prawiczkiem a następnie kłótnia miedzy ni, a Megna. Dziewczyna może się oszukiwać, ale nie zabodla ją tylko caroline jako caroline, jestem pewna, choc pewnie sama tego nie czuje. Fin jest chyba zbyt niepewny siebie dla niej, jest słodki i inteligentny, ale jakiś taki troche niemrawy. Theo mi sie za to spodobał, mam nadzieje, ze dziewcyzną, ktora nie zwróciła na niego takiej uwagi, jakiej by chciał, trochę potrzyma go w niepewności. Jamesa nie nazwałabym draniem. W kłótni zdecydowanie gorzej zachowała sie megan, a co do przeszłości, faktycznie James nie zachowywał się w porzadku i nie dziwię się, ze taki Fin moze miec do niego wąty za siostrę (i moze jeszcze za Megran), ale w trakcie okresu dojrzewania robi się rozne rzeczy, zreztą to przeszłoś, więc jak już to był draniem, a nie jest.Raczej mu współczuję tego, źe sie dał caroline. A obojgu głównym bohaterom, ze nie umieją odczytać swoich uczuć. Choc moze w tej chwili nie są one jakoś niesamowicie dobrze wyrażone... No coz, czekam na ciąg dalszy o zapraszam na zapiski-condawiramurs, jestem ciekawa Twojej opinii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie ten wątek ze stratą dziewictwa jest ostatnim, jaki zaczerpnęłam z Love Rosie. Pewnie w kolejnych rozdziałach pojawią się jakieś pojedyncze sytuacje ktore mogą skojarzyć się z filmem, ale będą nim tylko zainspirowane, także bez obaw. Nie mam zamiaru przerysowywać historii, która już istnieje.
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!

      Usuń
  3. Hej :*
    Ja miałam takie przeczucie, oj miałam. Wiedziałam, że James i Caroline skończą w łóżku, nanana.
    Nadal mnie wkurzają oboje.
    Nadal trzymam stronę Megan i to ją wolę.
    Finn wydaje się fajnym facetem. Czekam na więcej z niecierpliwością :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czołem ;*
    Po pierwsze, pozwól, że wyrzucę swoją frustrację: jak ja nie lubię tej wstrętnej, zdzirowatej laluni! Jak to jest możliwe, że chociaż personalnie tu nie wystąpiła, Caroline doprowadziła mnie do wrzenia? Niech jej się coś stanie! Niech spadnie na nią głaz, albo niech ktoś ją wywiezie na Antarktydę. Tak przez przypadek, oczywiście.
    Co do Megan i reszty: James jest kretynem. Finn ma rację. A Theo jest słodki. To znaczy, chociaż jest trochę taki nadęty i wgl, to wydaje się mieć dystans do siebie i do świata. A takich ludzi lubię. Nawet jeśli są odrobinkę narcyzowaci ;D. No i właśnie, jest jeszcze Finn. Bardzo jestem ciekawa, co z tej relacji wyniknie. Jeśli dwójka ludzi potrafi bez krępacji ze sobą milczeć, to można wróżyć z tego coś ciekawego. Bo, jak już mówiłam, James jest kretynem i na tą chwilę, absolutnie nie zasługuje na kochaną Megan. Ot co!
    Czekam niecierpliwie na następny rozdział,
    pozdrawiam,
    candlestick z buzzingblood.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam :)
    Oj to się trochę porobiło w tym rozdziale...
    Po pierwsze: James.....na początku opowiadania go polubiłam i ku (nawet mojemu zdziwieniu) lubię go. Zdaję sobie sprawę, że zrobił świństwo i takie tam, że Caroline jest (jak na razie) zadufaną w sobie lalunią, która myśli, iż jest najlepsza, ale go lubię. Megan się wkurzyła, ale z drugiej strony.... Ja rozumiem, że ona jest jego przyjaciółką, i że chce dla niego jak najlepiej ale musi wiedzieć, iż nie jest jego rodzicem. James popełnił głupstwo. Zadział pod wpływem emocji i takie tam, ale to jego życie. Megan zachowała się dobrze, iż ostrzegała go, lecz nic na siłę.
    Polubiłam Finna i naprawdę wścieknę się na Ciebie, kiedy w następnych rozdziałach popsujesz jego postać. Wydaje się byc bardzo pozytywnym człowiekiem. Chociaż nie podobał mi się ten wątek z bójką. Ja rozumiem, że to jego siostra, ale żeby od razu bójka? No bo tak na zdrowy rozum to o co on się bił? O to, że James zerwał z jego siostrą? To trochę takie dziwne, staromodne. Wyglądało to tak jakby się wtrącał w jej sprawy. No bo jeśli James nie kochał tej siostrzyczki i z nią zerwał to zrobił dobrze. Po co od razu wyskakiwać z bójką?
    Ale to nie moja sprawa. Na razie lubię tą postać.

    Megan.....Ciężko będzie mi ją polubić. Oglądałam zwiastun i chyba nie będzie taką postacią, jaką oczekiwałam. Na razie jest dla mnie neutralna. James i ona są takim typowym przykładem książkowym. Ona dobra uczennica o ambicjach, a on działa pod wpływem kolegów i otoczenia. Ma u mnie jednego plusa za to, że jako jedyna widzi w tej całej Caroline wredną żmiję. Nie wiem dlaczego, ale cały czas wyobrażam sobie tą Carolinę z pryszczami i nadwagą. Moja wyobraźnia nie współpracuję.

    Uogólniając:
    rozdział mi się podobał. Coraz bardziej wciąga mnie ta historia. Tym razem rozdział przeczytałam dwa razy zanim skomentowałam. Musiałam sobie wszystko poukładać. Podoba mi się Twój styl pisania, ale Cię więcej nie chwalę bo mi popadniesz w samozachwyt. Kiedyś tak komentowałam i dziewczyna zaczęła olewać bloga, bo stwierdziła, ze skoro ją wszyscy chwalą to może sobie robić co chcę. Szukałam czegoś do czego mogłabym się doczepić, ale nie znalazłam.
    Więc życzę Ci weny i w ogóle wszystkiego naj co Ci pomoże do szybszego opublikowania rozdziału.
    Pozdrawiam Digital!

    OdpowiedzUsuń
  6. ojejku jaki piękny rozdział! Tzn jak na razie niecierpię Caroline, James to idiota, ale Finn wydaje się fajny dla Megan więc ich popieram :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam, nadrobiłam rozdziały i przybywam z komentarzem. Cóż, nie dziwię się, że Meg jest taka cięta na Caroline, bo ja też jej nie lubię i też się dziwię jak James mógł pójść z nią do łóżka. Stracił trochę w moich oczach, bo mógł się powstrzymać. Niby to jego życie i nikt nie ma prawa decydować za niego, ale chociażby ze względu na długoletnią przyjaźń z Meg mógłby zastanowić się dwa razy. Tak z czystej przyzwoitości. Poza tym zna tą Car zaledwie dzień-dwa, a już przekłada ją ponad Meg. Zaprosił ją na imprezę, mimo iż przyjaciółka głośno i wyraźnie zaznaczyła, że okropnie jej nie lubi... Wcale się nie dziwię, że Meg jest zawiedziona zachowaniem Jamesa. Tak się przyjaciele nie zachowują. Ale najbardziej wkurzające jest to, że wszyscy uważają Caroline za taką cudowną i wspaniałą i kompletnie nie rozumieją podejścia Meg. A to ona ma rację i ciekawi mnie jak długo wytrzyma z tą wredną zołzą pod jednym dachem. Lubię Finna. Taki spokojny, ale sympatyczny facet, Mam nadzieję, że bedzie go tu dużo:D
    Historia bardzo mi się spodobała, a zapowiada się świetnie. Oby tak dalej! ;)
    Pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. James i Caroline zaczęli swoją znajomość od łóżka, a nie powinni tak zaczynać. Oni nie zdążyli się bardziej poznać. Nie dziwię się Megan że się wkurzyła, bo przecież jej najlepszy przyjaciel interesuje się jej znienawidzoną kuzynką. Zastanawiam się co on widzi w tej Caroline.
    Finn wydaje mi się fajnym chłopakiem i myślę, że z Megan mogliby się dogadać. Dobrze że chcą bardziej się poznać.

    Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  9. "A ja jestem w każdego typie." hahah uwielbiam Theo za ten tekst, bo nieźle się uśmiałam. ;d
    Oj niedobrze, ich relacje coraz bardziej się psują. James przespał się z Caroline? Eeeee... wkurzyłam się. Z takim pustakiem? To już nie mógł jakiejś normalnej sobie znaleźć? Poza tym... kurcze no, tak po prostu im się pochwalił, że nie jest już prawiczkiem. Takie sprawy to zachowuje się raczej dla siebie, hahah xd No ja bym do koleżanki nigdy nie wypaliła z tekstem: Ej nie jestem już dziewicą, hahah. Nawet do najlepszej.
    Ciekawe, co z tej randki z Finnem wyniknie. Może coś ich połączy... ale skoro Finn nie przepada za Jamsem, to wydaje mi się, że to mogłoby jeszcze bardziej popsuć ich relacje.

    OdpowiedzUsuń
  10. Co za James... Ech, szkoda słów. Zupełnie rozumiem złość Megan. Na jej miejscu pewnie też bym się zdenerwowała. Ta Caroline tylko wszystko utrudnia, plącze się tak bez sensu. Gosh, na razie wygrywa w konkursie na najbardziej znienawidzonego przeze mnie bohatera wśród Twoich bohaterów czy to stąd, czy z historii Charliego i Isobel. Tak bardzo nie znoszę takich przyczajonych wrednych ludków. A ona dokładnie taka jest.... Błagam, niech ona jak najszybciej się wynosi i pojedzie jak najdalej od biednej Megan.
    W ogóle mam głupie przeczucie, że ta dziewczyna, która tak zainteresowała Theo to własnie Caroline. Gosh, co ten James i ten Theo powariowali? Aż się zdenerwowałam, ot co! Dobrze, że jeden Finn jest normalny. Fajny się wydaje, taki spokojny, rozsądny. Co prawda nie przeczuwam, by między nim a Megan miała szansę wytworzyć się jakaś płomienna znajomość, ale kto wie, może i coś zaskoczy ;)
    Czekam na więcej!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozbiłaś na maleńkie kawałeczki moją opinię iż James to poukładany, słodki chłopczyk. Dziękuję serdecznie (poważnie, lubię być zaskakiwana) :D Wszystko rozumiem, ale żeby przespać się z taką suką jak Caroline to trzeba mieć niezły tupet (i niezły pierwiastek Barda Simpsona w sobie). Nie dość, że to kuzynka jego przyjaciółki (co w sumie powinno być dosyć niesmaczne) to jeszcze fałszywa z niej jędza jakich mało. Nie dziwię się Megan, że tak na to zareagowała. Ja pewnie jeszcze bym go spoliczkowała, a potem wylała mu na łeb kubeł zimnej wody (licząc po cichu, że się po tym otrząśnie).
    Finn wydał się bardzo miły i sądzę, że może być dla Megan większym oparciem niż James. W sumie Jamesa przestałam odbierać w pełni jako jej przyjaciela, a bardziej jako brata. Myśląc w ten sposób przespanie się z Caroline wydaje się tym bardziej niemoralne. A Finn mógłby być jej przyjacielem, z którym huśta się na huśtawkach i zajada wielkie lody. Theo mnie rozwalił.
    Skoro jakaś laska od razu nie pozwala się do siebie dobrać to znaczy, że trzeba jej poświęcić więcej czasu i zainteresowania. Cóż… A byś może to miłość jego życia… Hmm… ;)
    Rozdziały ogólnie są jak na moje oko za krótkie. Nie obraziłabym się jakby były ze dwa razy dłuższe ^^
    Anyway, czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością i życzę potopu weny!
    Pozdrawiam, Alessa :*
    we-die-through-the-whole-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć! :-)
    Świetny rozdział! Po prostu rewelacja!
    Nie spodziewałam się, że James jest właśnie taki, jakim okazał się w tym rozdziale. Ale z drugiej strony to co robi i z kim robi to jego prywatna sprawa. Megan nie powinna mu tego wypominać, chociaż.... Dziewczyna chciała dobrze i zawiodła się na przyjacielu.... Ogólnie uważam, że w swojej kłótni nie powinni wytaczać takich ciężkich dział :-/
    Dobrze, że zakończenie jest takie pozytywne :-) Ten Finn to spoko gość.
    Hm... O Jamesie też tak myślałam, a tu rzeczywistość okazała się być inna. Mam nadzieję, że z Finnem nie będzie tak samo.
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej, hej! Wpadłam na tego bloga przez szablon z Love, Rosie, no, a potem spostrzegawczo stwierdziłam, że to szablon dla Ciebie. Poza tym… kocham Sama, więc jakbym mogła nie zwrócić na to cudeńko uwagi? Miałam śledzić, a potem jakoś wycofałam się z internetowania i powracam, a tu już trzy rozdziały. Z jednej strony to fajnie, bo zjem prolog i trzy rozdziały na raz! A właśnie, zacznę od początku… Prolog był ciekawy, taki prosty… Coś jak urywek jednego z dalszych rozdziałów, czyli idzie domyśleć się, co stanie się z Megan i Jamesem. No i musiałam czytać, bo co zmusiło go do takiego ignorowania przyjaciółki? Bo zwiastunie mogę domniemać, że woda sodowa mu do głowy uderzyła, ale nie wiem, wiec czytam! Jedynka to przyjemna notka, przynajmniej do połowy, bo James kolorowego życia nie miał, ani nie ma. Dobrze, że się jednak nie poddaje, no i ma świetną przyjaciółkę, znajomych i zdolności. Poza tym samozaparcie ma! Dwujeczka: tutaj więcej od Megan. Złośliwości na kaca od rodziny i przyjaciół to chyba naprawdę oznaka miłości, tak się chyba przyjęło, więc nie ma, na co marudzić. Tak podejrzewałam, że ta Caroline się zmieni i wcale nie będzie taka miła, na jaką wygląda. Facet to facet, a James został doskonałym tego przykładem. No kurczę, Jamie, nie ładnie być ta zaślepionym XD. Wredna żmija z tej ślicznotki, więc mam nadzieję, że końcowo utrą jej nosa. Trójeczka: Wiedziałam, że z tej Caroline nic dobrego nie będzie. Wiedziałam, że nie odczepi się też od Jamesa. Flirtowała z wieloma, ale przespała się z przyjacielem Megan. To wygląda tak, jakby chciała jej dokopać, bo tak, a James po prostu został głupcem do wykorzystania. Megan Finna potraktowała nieco tak, jak odskocznię, ale nie co się dziwić, wkurzyła się dziewczyna. Oby James ją ładnie przeprosił, a ta Caroline niech już sobie jedzie. Nikt jej nie lubi, oprócz Jamesa, ale on się nie liczy :p!
    Czekam na następne rozdziały i będę już komentować na bieżąco.
    Pozdrawiam, CM Pattzy

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiedziałam, że oni wylądują w łóżku!
    Bardzo dobry rozdział i z mega niecierpliwością czekam na nexta!! Mogłabyś mnie poinformować o nowym rozdziale na http://wykrzyczmiszeptemmm.blogspot.com/ , byłabym bardzo wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Och to będzie bardzo krótki, ale wymowny komentarz, bo moje cieplusie łóżeczko i jeszcze cieplusia kołdra już mnie wołają :)
    James ty, ty, ty łajdaku, dlaczego akurat z nią? Oj no...
    zawiódł mnie.
    Spodobał mi się Finn, choć jak na mój gust nie zaszkodziłoby gdyby miał trochę więcej no nie wiem jak to nazwać stanowczości? Theo też fajny, zresztą wszyscy są ok, tylko nie ta żmija!
    Dobrej nocy i do zobaczenia ♥
    http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej, nadrobiłam wszystkie rozdziały i muszę Ci powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Twój sposób pisania naprawdę przyciąga czytelnika po więcej. Wszystkie opisy są takie naturalne i lekkie w czytaniu, że mam ochotę zostać tutaj na dłużej. Jedyne co zauważyłam to kilka, drobnych literówek.
    Przechodząc do treści to strasznie zawiodłam się na postaci Jamesa. Na początku nawet go polubiłam. Teraz mam ochotę go udusić, serio. Nie dziwię się, że Megan zareagowała w ten sposób, musiało ją to nieźle zszokować.
    Finn wydaje się być w porządku jednak jakoś do mnie nie przemawia... Nie wiem jak to nazwać, ale po prostu brakuje mu "tego czegoś" :)
    Czekam na kolejny rozdział bo już nie mogę się doczekać co wyniknie z całej tej sytuacji.

    Pozdrawiam,
    Stone Cold

    http://what-i-miss-about-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń